Feeds:
Wpisy
Komentarze

Archive for Luty 2010

Drugi dzień u mnie optymistycznie za oknem świeci słońce i temperatura na plusie i topi się, topi.  Na tą prawdziwą (przywoływaną i wyczekiwaną niemal na każdym blogu na którego zaglądam:) ) wiosnę przyjdzie nam jeszcze  poczekać. Ale jak już przyjdzie to będzie mokro – wtedy przydadzą się kalosze 🙂

Moje to był zakup impulsywny – ale muszę przyznać jestem z nich bardzo, bardzo zadowolona. Wypróbowane już jesienią wprawiały mnie w pozytywny nastrój gdy widziałam ich różowe kropki odbijające się w kałużach. W dodatku są ocieplone „miśkiem” więc w cale nie jest w nich zimno. Taki drobiazg jak kolorowe kalosze w deszczowe i mokre dni mogą sprawić ogrom radości.

Zwróciłam swego czasu uwagę na to, że na zdjęciach korytarzy są one dość często prezentowane – ciekawe dlaczego co? Moim zdaniem są bardzo fotogeniczne.  Poniżej kilka zdjęć korytarzy z kaloszami (niektóre cudnie kolorowe) a później kilka zwykłych (już bez kaloszowych)  impresji korytarzowych.

Na za kończenie piosenka Sigur Ros – Hoppipola czyli  o skakaniu po kałużach. Uwielbiam ten utwór i ten teledysk – za pokazanie radości życia i tego, że dziecko jest w każdym z nas. Nie wstydźcie się wiosną po deszczu poskakać po kałużach 🙂

Miłego weekendu życzę


fragment tłumaczenia:

„…skakanie w kałużach
z uśmiechem na twarzy
wirujemy w koło
trzymając się za ręce
rozmazuje się nam cały świat…”

Zdjęcia z: Design ShimmerDeco DetectiveBeauty CommaDesign Sponge i moje

Read Full Post »

Jakaś taka ostatnio bez sił i chęci jestem. To chyba przez brak słońca.  W niedzielę tradycyjnie już wypad na Młyn na graty. Tym razem w poszukiwaniu – wieszaków (takich żeliwnych co by z nich zrobić wieszak na korytarz a może jakiś do łazienki by się nadał), gazetownika i kinkietów. Wróciłam z wazonem, 2 ramkami i pojemnikami szklanymi do łazienki. I z poczuciem stracenia okazji na spożywanie posiłków przy stole (była okazja 130 zł – za stół taki prawie art deco – tyle że nie okrągły a prostokąt z zaokrąglonymi rogami). No i przez ten bark pełnej krągłości jego, musiałam mieć czas do namysłu. I ten czas podstępnie wykorzystała jakaś para kupując ten stół. Trudno…

A to zakupy czyli turkusowy wazon do sypialni:

Oraz pojemniki – jeden na płatki kosmetyczne a kolejne na razie na sól kąpielową i szampon:

Pozdrawiam i słońca życzę

Read Full Post »

W ciągu minionego tygodnia nastąpił w naszym mieszkanku spory postęp. Wszystko można powiedzieć, za sprawą pozytywnych zbiegów okoliczności. Ostateczny remont łazienki planowaliśmy na wiosnę ale tak się złożyło, że panowie mogli pojawić się w miniony wtorek (02.02). Po niecałym tygodniu – w poniedziałek – zostawili nas z „nową” łazienką.

Przed nami jeszcze sporo prac: malowanie, kontakty, montaż oświetlenia, montaż drzwiczek rewizyjnych, jakiś pomysł na zamknięcie szafki pod umywalką (JAK BY KTOŚ MIAŁ POMYSŁ NIECH PISZE) i cała zabawa z dekoracjami (swoją droga ciekawa jestem ile z tego co chciałam jakiś czas temu uda się zrealizować). Część prac mam nadzieję uda się przeprowadzić w najbliższą sobotę. A zakupy dodatków – cóż czas ruszyć na poszukiwania, gdyż zostałam zaskoczona tempem remontu łazienki i nie mam nic.

Sam projekt łazienki a w szczególności rozłożenia płytek też zacznie ewoluował od tego czasu. Półki są nad zabudową toalety  a nie nad wanną, lustro będzie mniejsze i w ramie, mniej tych czarnych płytek wyszło a ściany nie będą białe, no i fuga – też nie biała a jasnoszara 🙂

Z płytkami to była spora improwizacja – po pewnej historii z nieudanym ich położeniem, która miała miejsce jesienią (której to lepiej nie będę opisywać), domówiliśmy 6 m2 tych ściennych. Niestety panowie nas poinformowali, że tak z metra to zabraknie – a płytki to kupowaliśmy daleko, nie ma ich na magazynie, w sklepie to już w ogóle. No i zaczęły się kombinacje – efekt jest taki, że mamy więcej mozaiki białej niż planowaliśmy – nie byłam przekonana na początku ale teraz jestem zadowolona.

Na razie prezentuję Wam stan przed i po wejściu fachowców, czyli mocno remontowy a nie urządzeniowy.

Tak mniej więcej było od czasu po wyburzeniu i wymianie instalacji i prowizorycznym zamontowaniu wanny i umywalki.

Tak po pierwszym dniu działania naszych fachowców:

A tak po opuszczeniu łazienki przez fachowców w poniedziałkowy wieczór:

Wybaczcie jakość zdjęć, rolkę papieru i tą deskę na podłodze (żeby nie wchodzić na część świeżo położoną) ale chciałam jak najszybciej uwiecznić to dzieło 🙂

Read Full Post »

Nie lubię lutego. Na dworze dalej mróz. Wychodzić się nie chce. I ciemno wcześnie. Dlatego właśnie zima to dobra pora na robótki ręczne – te długie i ciemne wieczory sprzyjają takiej pracy. Myślę, że zimą też cieplej się robi w otoczeniu przedmiotów wykonanych z wełny czy włóczki. A co można zrobić – pomysłów jest duuużo. Same ozdoby choinkowe to niewyczerpane morze możliwości. Sama jestem totalnym beztalenciem w takich sprawach więc popijając ciepłą, aromatyczną herbatkę zamieszczam kilka zdjęć z przedmiotami i pomysłami, które mi przypadły do gustu.

Oczywiście „dziergane” pufy i poduchy:

pufa na drutach

To mi się szczególnie spodobało – taki jelonek ubrany w ciepły sweterek:

dziergany jelonek

Świetny pomysł na „makatkę” – jak wielki, ciepły szal otulający ścianę:

Wykończenie tego dywanu – śliczne:

I jeszcze jedne pufy:

pufy zrobione na drutach

Można też z wełny i włóczki zrobić osłonki na doniczki:

szczegóły znajdziecie tutaj

a na te tutaj

I jeszcze pomysł na zawieszki, w których można umieścić np. słoiczki z kwiatami:

szczegóły tutaj

Te poduszki to też pomysł DIY:

tutaj

I jeszcze szydełkowe kamienie:

znalezione tu

I jeszcze szydełkowe ozdoby na klosze oraz wełniane bransoletki z Design Sponge:

Wśród takich  ozdób cieplej prawda?

Zdjęcia z Desing*Sponge, Vosages Paris i Design Shimmer

Read Full Post »

Tym razem o tym co u nas. Otóż jakiś czas temu zawisł w kuchni (jeszcze nie skończonej oczywiście) – młynek do kawy, o którym pisałam jakiś czas temu.

Deseczka na której wisi jednak nie doczekała się bielenia ale została potraktowana tak jak blaty – czyli bejcą wenge a potem olejem.  Metalowe części zostały wyczyszczone – ale nie tak do końca, żeby jednak było widać, że to stary przedmiot a nie jakaś „nówka”.  Efekt jest taki:

Dalej niestety nie znalazłam brakującego szklanego pojemniczka, na zmieloną kawę (na kolejnym niedzielnym wypadzie na Pchli natknęłam się tylko na dwa całe młynki ) więc póki co młynek pełni tylko funkcję ozdobną. Łudziłam się, że będzie pasował pojemniczek na przyprawy z IKEA – ale niestety nie pasuje. Cóż nie wszystko stare z nowym chce się dać połączyć 😉

Read Full Post »

Older Posts »